Czarodziej z reklamy

Gość

W zasadzie cała jego dotychczasowa kariera związana jest z Arsenem Wengerem. To pod jego skrzydłami rozwinął talent w Monaco i stał się gwiazdą w Arsenalu. Teraz ich drogi się rozchodzą. Od dziś Thierry Henry ma zostać graczem Barcelony.

Romans francuskiego napastnika i katalońskiego klubu trwał od kilku lat. Przy każdym oknie transferowym pojawiał się temat „Henry w Barcelonie". Szybki, wyróżniający się niesamowitym dryblingiem i instynktem strzeleckim zawodnik idealnie pasował do ofensywnego stylu gry prezentowanego przez Dumę Katalonii. Przed rokiem wydawało się, że obie strony dojdą do porozumienia. Henry podobno martwił się, że z Arsenalem już nic więcej nie osiągnie. Ale londyńczycy doszli do finału Ligi Mistrzów, w którym przegrali właśnie z Barceloną (1:2). Niepewność trwała kilka tygodni, aż Henry oświadczył: – Zostaję.

Później były jeszcze standardowe wypowiedzi o dozgonnej miłości do klubu. Ale wystarczyło, że w kwietniu tego roku z Arsenalu odszedł wiceprezes David Dein, by Henry zaczął sięzastanawiać nad swoją przyszłością. W to końcu Dein był w 1996 roku orędownikiem zatrudnienia Wengera i uchodził za jego prawą rękę w zarządzie klubu. Dlatego zwolnienie Deina było dla Henry’ego jasnym sygnałem – pozycja Wengera nie jest już tak mocna.
A gdy tylko pojawiły się informacje, że francuski szkoleniowiec może przejąć od nowego sezonu Barcelonę, Henry nie miał już wątpliwości. – W przyszłym roku będę miał 31 lat i nie mogę sobie pozwolić, by grać w Londynie bez Wengera – napisał Herny w oświadczeniu dla dziennika „The Sun’. – Arsene jest częścią mojego życia, odkąd tylko pamiętam – dodał.